Wiem, może mówiłem (albo i nie), że następna jazda to miało być Tour de Balice... no ale wyszło prawie Tour de Kraków :) Taak... to miała być szybka i krótka jazda... taki przejazd kurierski ;)... ale jak już główny cel został osiągnięty, pomyślałem sobie, że tak nie pasuje wrócić do domu z jedynie 20 km na liczniku... ;) No i jak się puściłem w trasę, to zahaczyłem o Zielonki ;) widziałem radiostację NDB na podejściu Balic... no i zrobiłem 49,2 km... :) od razu humor lepszy! :)
Dojazd na wyjazdówkę standardowy, czyli przez Bonarka City Center, PKP Kraków Bonarka, Brożka, Bulwary wiślane, do ośrodka sportowego Kolna, następnie przeprawiamy się na drugi brzeg dzięki stopniowi wodnemu "Kościuszko" i dalej asfaltówkami przez Piekary, Liszki, Krispinów. W Kryspinowie, za zalewami skręcamy w prawo w asfaltówkę, która w pewnym momencie przechodzi w polną drogę, następnie, kiedy widzimy już zabudowania, odbijamy w lewo i wyjeżdżamy z lewej strony bazy RABEN, na drogę dojazdową do Balic. W Balicach na rondzie prosto, dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą nadrzędną, gdzie skręcamy w prawo, następnie pierwsza w prawo i wspinamy się pod górę na "górkę spotterską" lotniska Balice. Jeśli mamy szczęście, podziwiamy samoloty w ostatnim etapie podejścia do lądowania. Powrót, do ronda, (koło terminalu krajowego). Na rondzie w prawo, przejeżdżamy koło terminalu głównego i dalej tak jak autobus 292 (czyli przez Olszanicką, Al. Kasztanową, Królowej Jadwigi) do Salwatora. Tam zjeżdżamy na bulwary i nimi jedziemy do mostu dębnickiego. Wyjazd na most i na drugi brzeg, potem pierwsza w prawo, następna znów w prawo i w lewo - dojeżdżamy do ul. Monte Cassino. Na przejściu rowerowym ze światłami, przejeżdżamy na drugą stronę i dalej wzdłuż ul. Konopnickiej do Ronda Matecznego. Na rondzie jedziemy w kierunku myjni BP i dalej jak ona prowadzi.
Jeśli chodzi o jazdę na rowerze, to zdecydowanie preferuję długie, wyczerpujące trasy z równym, dość szybkim tempem. Najbardziej szczęśliwy jestem kiedy już zsiadam z roweru i bolą mnie wszystkie mieśnie (a szczególnie w udach) oraz jestem totalnie padnięty. Generalnie nie używam GPSu w czasie jazdy (no chyba, że do logowania trasy i ew. w sytuacjach awaryjnych - kiedy stracę orientację gdzie jestem).