Wyjazd z domu tradycyjnie przez Rynek Podgórski i kładkę Bernatka. Następnie jedziemy wygodnie (prawie) bulwarami aż do al. Pokoju, gdzie musimy zjechać na chodnik. Napisałem, że jedzie się prawie wygodnie, ponieważ akurat dzisiaj pełno było na bulwarach rodziców z dziećmi na rowerkach. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że dzieciaki, często jadą slalomem praktycznie na całą szerokość ścieżki... przez co wyprzedzanie jest dość niebezpieczne...
Przejazd wzdłuż al. Pokoju także jest niezbyt komfortowy, ponieważ ścieżka rowerowa jest wytyczona po mocno zniszczonym chodniku - tak więc, jeśli nie mamy amortyzacji, czeka nas "trzęsawka" i manewrowanie między dziurami... oraz ponownie rodzicami z dziećmi na rowerkach... :/
Później, czyli wzdłuż ul. Czyżyńskiej jest już lepiej, ponieważ tam chodnik jest w dużo lepszym stanie, a momentami przechodzi w asfaltową ścieżkę i tak praktycznie aż do Mogiły...
Ogólnie Nowa Huta, a przynajmniej ta część, przez którą jechałem, bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie pod względem rowerowym - szerokie ścieżki rowerowe, pozwalające jechać wygodnie, szybko i bezpiecznie. Jedyny minus? Przechodnie, które notorycznie mają w d.. znaki i chodzą sobie po ścieżce rowerowej... Kilka osób nawet udało mi się "wypłoszyć" gwałtownym hamowaniem... (ok. wiem, że jeśli jadę po chodniku, to muszę się liczyć z pieszymi, ale chciałbym, żeby piesi idąc po ścieżce liczyli się z rowerzystami... zwłaszcza, że chodnik jest obok!)...
Za Mogiłą i stadionem Hutnika jest dość stromy podjazd, a następnie, już asfaltem (ul. Igołomska), przejazd do Pleszowa...
Dobre warunki do jazdy, oraz to, że jechałem sam, spowodowały, że próbowałem utrzymać równe tempo (tj. nie schodzić poniżej 20-25 km\h w "tamtą" stronę) i udało mi się to. Na nowohuciańskich ścieżkach spokojnie można jechać w okolicach 30 km\h... Dodatkowy plus - czyli wysokie budynki - powodują, że właściwie nie ma ryzyka jazdy "pod wiatr".
Powrót, zamiast początkowo, po trasie (czyli Plac Centralny, Rondo Czyżyńskie, al. Pokoju), postanowiłem pojechać "gdzie mnie rower powiezie" i z ul. Igołomskiej, skręciłem w lewo w ul. Giedroycia. Ogólnie bardzo polecam tą trasę, ponieważ, przez większość czasu jedzie się po płaskim, asfaltówkami, a ruch samochodowy jest niewielki.
Z ul. Giedroycia, wjeżdżamy w ul. Podbipięty, a następnie na rondzie, na most Wandy i w ul. Półłanki, która doprowadza nas do ul. Christo Botewa...
Ulica Christo Botewa ma jeden duży plus - bardzo wygodne ścieżki rowerowe, które często są także osłonięte od jezdni ekranami dźwiękochłonnymi... nic tylko jechać... Na niej też można osiągać całkiem spore prędkości.
I tak jedziemy sobie wzdłuż Ch. Botewa, następnie Rybitwy, Surzyckiego i Krzywdy, gdzie dojeżdżamy na skrzyżowanie Nowohucka - Klimeckiego, gdzie skręcamy w lewo, w kierunku ul. Powstańców Wielkopolskich. A następnie ul. Za Torem powrót do domu ( i ostatni już podjazd - kiler).
Poniżej mapka trasy